Przebudowana oficyna Pugetów będzie ostoją ginących jerzyków
Artykuł Anny Agaciak w Dzienniku Polskim z 7 listopada 2012.
Tekst artykułu:
“Przebudowana oficyna Pugetów będzie ostoją ginących jerzyków. INICJATYWA. Właściciel zabytkowego kompleksu zmienił projekt, by ratować ptaki”
Otoczenie Pałacu Pugetów przy ul. Starowiślnej 13a od wiosny stanie się największym w mieście osiedlem dla jerzyków. Hrabia Jerzy Donimirski, właściciel pałacu, postanowił w porozumieniu z ornitologami, podjąć próbę zorganizowania miejsca odrodzenia się tych coraz rzadszych w Krakowie ptaków.
Jak zauważa dr Kazimierz Walasz z Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego, to pierwsze w Polsce i jedno z nielicznych w Europie takie przedsięwzięcie. Jerzyki są objęte ochroną gatunkową ścisłą. Od lat 90. XX wieku stopniowo zmniejsza się liczebność jerzyków w miastach. Wśród przyczyn wymienia się remonty i prace termomodernizacyjne oraz zastępowanie starych budynków nowymi. Powoduje to utratę miejsc lęgowych dogodnych dla jerzyków.
Ptaki te w miastach gniazdują bowiem kolonijnie we wgłębieniach murów, w stropodachach, pod dachówkami, w zakamarkach budynków. W niektórych rejonach jerzyki zakładają gniazda w dziuplach drzew. Kolonie liczą kilkanaście do kilkudziesięciu gniazd.
– Już w trakcie renowacji i przebudowy oficyny Pałacu Pugetów, postanowiliśmy zmienić projekt i w ozdobnym gzymsie stworzyć sto zamaskowanych miejsc lęgowych dla tego gatunku ptaków – mówi Jerzy Donimirski.
Prace nad przebudową oficyny właśnie dobiegły końca. Kilka dni temu wykonawca usunął rusztowania. Domki dla jerzyków znajdują się u szczytu elewacji. Do każdego prowadzi owalny otwór.
Nie tylko oficyna jest przyjazna jerzykom. Pod dachem pałacu przy Starowiślnej od lat wiszą budki dla tych ptaków. Niestety, drewniane podwieszone budki nie są zbyt elegancką ozdoba zabytku. Dlatego w przypadku oficyny postanowiono tak zaprojektować miejsca lęgowe, aby nie rzucały się w oczy.
Dlaczego Donimirski tak zaangażował się w ratowanie ptaków? – Od dziecka szanuję przyrodę – wyjaśnia właściciel pałacu. – Z wykształcenia jestem architektem, uważam, że można tak projektować budynki, aby wszystkim było w nich dobrze, zarówno ludziom, jak i ptakom.
Kazimierz Walasz podkreśla, że z hrabiego powinni brać przykład inni inwestorzy i deweloperzy. Dzięki takim postawom w mieście będzie mniej komarów i innych uciążliwych owadów. Dodaje też, że Donimirski zamiłowanie do ptaków ma we krwi.
– Hrabia ma przodków, którzy byli sławnymi ornitologami – wyjaśnia Walasz. – Chodzi o Kazimierza Wodzickiego herbu Leliwa i jego wnuka Kazimierza Wodzickiego. W XIX wieku zasłynęli m.in. z badań nad orientacją przestrzenną jaskółek i bocianów – dodaje.